Wywiad z mamą dzielnego Florka

Wierzycie w przypadki ? Ja tak, uważam, że nic nie dzieje się bez przyczyny…jak to mówią wszystko dzieje się po coś!

Tak, jak Wam wspominałam w artykule o wcześniakach, bardzo lubię obserwować mamy wcześniaków, a najbardziej lubię zdjęcia porównujące od razu po porodzie, ze zdjęciem po kilku miesiącach. Uwielbiam czytać opisy i radość, jaka z nich bije. Od razu po dramatycznym pytaniu “dlaczego, to nas spotkało?”, czytamy  “udało się”,”nie do wiary”, ” nie wierze, że przez to przeszliśmy”, “nie wiem skąd braliśmy siłę i determinację” i najważniejsze “daliśmy radę!”.

Dziś chciałabym Ci przybliżyć historię dzielnego wojownika i jego rodziny: Florek, 26 tydzień, masa urodzeniowa 780 g i odczucia, jakie im towarzyszyły w tym wyjątkowym, niełatwym dla mnich czasie. Z mamą Florka nie znamy się osobiście, “połączył” nas Instagram i za to lubię media społecznościowe. Zaczynajmy!

Pierwsza myśl, gdy się dowiedziałaś o rozwiązaniu ciąży…

“Byłam w szoku! W głowie mi się nie mieściło, że takie małe dziecko może się w ogóle urodzić. Bałam się strasznie!”

Strach i przerażenie to uczucia, których nie powinno być! W okresie ciąży zwłaszcza są niewskazane, a wręcz zabronione, ponieważ każde uczucie stresu, powoduje wzrost adrenaliny i kortyzolu, co pobudza tym samym układ współczulny, który uruchamia niepotrzebnie skurcze macicy.

Czy działo się coś niepokojącego w trakcie ciąży, co wskazywałoby, że coś jest nie tak?

“W porównaniu do tego, jak ciężkie ciąże mają niektóre kobiety, to ja miałam chyba w miarę sielankę. Żadnych wymiotów, nawet żadnych mdłości! Żadnych specjalnych smaków, czy zachcianek. Ale fakt – od samego początku szybciej się męczyłam i dostawałam zadyszki nawet od kilku schodków. W 10 tygodniu ciąży trafiłam na SOR z krwawieniem, wtedy brałam luteinę, później na twardnienie brzucha od 20 tygodnia ciąży jeszcze żelazo i nospę w końskich dawkach. To była nasza pierwsza ciąża, do której kompletnie się nie przygotowywaliśmy.”

Wieść o byciu w ciąży to zawsze miła niespodzianka, albo przynajmniej zazwyczaj. Po euforii, przychodzi czas, kiedy kobieta dba o siebie w sposób wyjątkowy, kontrolowany, zwraca uwagę na wartości odżywcze, tak aby skompensować dietę bogatą w tłuszcze i witaminy, dla siebie i dziecka, a tu nagle 26 tydzień i informacja….

“Cesarskie cięcie w pełnej narkozie!”

Szok! szok! Do planowanej ciąży mnóstwo tygodni, a tu nie ma czasu na zastanowienie. Jest zagrożenie dla matki i dziecka! Trzeba działać!

Po zabiegu najczęściej, nie ma mowy o czasie dla matki i dziecka. Kiedy mamy do czynienia ze skrajnym wcześniakiem, jakim był Florek (28 tydzień ciąży, a jego rozwój określony został jako 26 tydzień, miał zrośnięte powieki),  otacza się go szczególną uwagą i dostarcza się mu opiekę dostosowaną do jego indywidualnych potrzeb. Najważniejsza jest stabilizacja funkcji życiowych oraz dostarczenie warunków przypominających noworodkowi czas w brzuszku u mamy. Następne dni pokazują stan dziecka, jeśli nic nie dzieje się niepokojącego, najczęściej w drugiej dobie jest możliwość dotknięcia, przywitania się z dzieckiem, czy kangurowanie.

A co się dzieje z mamą dziecka?

“Ja na czwartą dobę po porodzie wypisałam się na własne żądanie, bo psychicznie nie byłam w stanie tego znieść. Leżałam normalnie wśród matek, które urodziły dzieci w terminie, miały je przy sobie i… To by się mogło źle skończyć dla mnie, gdybym została tam dłużej.”

Życzeniem każdej mamy, która znalazła się w takiej sytuacji, jest, aby to nie miało nigdy, ale to nigdy miejsca! Dramatyczne emocje, jakie szarpią psychikę kobiety, która dowiedziała się dopiero, co o szybkiej akcji porodowej, która zagraża jej życiu, niestabilnym stanie swojego dziecka, ale najgorsze brak obecności dziecka przy sobie…. jeden wielki dramat! A w koło kobiety z książkową ciążą i płaczące dzieci…. kto Ci wtedy pomógł?

“Miałam myśli samobójcze i tak naprawdę pierwszy raz w życiu czułam, że już więcej nie udźwignę. Wtedy poprosiłam o psychologa. Ta konsultacja mi bardzo pomogła, bo to w sumie dzięki tej rozmowie postanowiłam wypisać się ze szpitala na własne żądanie, żeby odzyskać równowagę w domu. We własnym łóżku, pośród ludzi których kocham, w moim azylu i bezpiecznej przystani. Z wykształcenia jestem kognitywistką, wiec na szczęście mam dużą świadomość dotyczącą psychiki. Dzięki czemu, jak tylko zobaczyłam, że dzieje się ze mną coś bardzo niepokojącego, to od razu sięgnęłam po pomoc.”

Życzę, każdej, ale to każdej mamie, która znalazła się w takiej sytuacji na rozmowę z psychologiem. Pamiętaj to żaden wstyd. Nasza psychika jest nieodgadniona, a nasza wytrzymałość na stres ograniczona. Nie bój się prosić o pomoc męża, mamy, teściowej, przyjaciółki, psychologa, personelu medycznego. Wszyscy mają wspólny cel!

Jak często byłaś w szpitalu?

“Codziennie przyjeżdżałam do Florka na kangurowanie.”

Wspaniale! Jest wiele dowodów naukowych opisujących, jak ogromne znaczenie ma kangurowanie, czyli kontakt “skóra do skóry”. Kładąc dziecko na nagiej klatce piersiowej mamy, czy taty, pozwala poczuć bicie serca, zapach i ciepło rodziców. Dając dziecku poczucie bezpieczeństwa i komfortu.

Jak przebiegał proces laktacji?

“Ogromnym wsparciem był mój mąż. Ja mu rzucałam przekleństwami, że mam tego dość, żeby szedł do sklepu po mieszankę, a on wtedy mnie uspokajał, że damy radę, że nigdzie się nie spieszy, zwracał uwagę na postępy i to naprawdę dodawało sił. Ale jak się chce zawalczyć, to się te siłę w sobie znajdzie. Choć zawsze powtarzam – nie za wszelką cenę. Dziecko bardziej niż mleka mamy, potrzebuje mieć ją zdrową i szczęśliwą.

Chciałabym, abyś czytając ten artykuł zapamiętała chociaż jedno zdanie, właśnie to, które wytłuściłam! Naprawdę to bardzo ważne, im bardziej w to zawierzysz, tym lepsze osiągniesz efekty!

Czy udawało Ci się codziennie ściągać mleko?

“Codziennie przywoziłam mleko. Florek był karmiony przez sondę z moim mlekiem, po 8 tygodniach zaczęła się nauka jedzenia z butelki, a po 9 tygodniach mogłam zacząć przystawiać go do piersi.”

Aż buzia się uśmiecha sama, jak czyta się Waszą drogę. ktoś może pomyśleć, że to długo, lub krótko 8-9 tygodni, ale pamiętaj nie wolno porównywać. Nie my jesteśmy od oceny. Ważne jest dziecko i powolne podążanie za jego możliwościami. Wasza historia jest wręcz książkowa – 32 tydzień i Florek posiada umiejętność triady, czyli stara się połączyć ssanie-oddychanie-połykanie. Czy możesz opowiedzieć, co było potem ?

“Generalnie na początku byliśmy KPI (karmienie piersią inaczej), a później przeszliśmy na KP (karmienie piersią). To naprawdę była trudna i wymagająca droga. Niektóre mamy mi piszą, że próbują tydzień i nic! Boją się, że już nic z tego, bo za długo to trwa. U nas sam proces przechodzenia z KPI na KP  trwał 3/4 miesiące!!! Naprawdę!

Efekt na już, to, to czego pożądamy, nikt z nas nie lubi czekać. Jednak trzeba podkreślić, że proces nauki ssania, czy proces przechodzenia z jednej formy w drugą trwa kilkanaście dni, tygodni, czy miesięcy! Oczywiście to będzie trudne, dla Ciebie, dla dziecka, dla Twoich bliskich, bo chcieliby Ci pomóc, a nie wiadomo jak, ale najważniejsze nie poddawać się i powtarzać sobie po raz kolejny “damy radę!!!”.

Czy korzystałaś z pomocy specjalistów, aby wspomóc proces przechodzenia ze smoczka na pierś?

“Tak z doradcy laktacyjnego i neurologopedy.  Konsultacje były, jak magia, bo doradca poleciła nam nakładki i super – faktycznie dzięki temu było nam łatwiej. Powiedziała też, ze Florek ma za krótkie wędzidełko, więc podcięliśmy. A później przyszła do nas neurologopeda pomasowała Florka w buzi, zmotywowała jeszcze bardziej mówiąc, że Florek ma podniebienie gotyckie od sondy, wiec po prostu pierś działałaby na niego terapeutycznie. I tego samego dnia załapał pierś. Tak jakby zrozumiał, co obie Panie miały na myśli.”

Podkreślam, to zawsze na każdej możliwej okazji, doradca laktacyjny, czy neurologopeda to osoby must have po porodzie, kiedy chcemy przejść na karmienie piersią, dopasować odpowiedni smoczek, sprawdzić odruchy w jamie ustnej i zbadać obszar orofacjalny pod kątem budowy. Pierwszą zasadą jest, aby wyeliminować wszelkie medyczne i anatomiczne przeszkody, a potem dobieramy narzędzia, a na każdym z tych etapów dbamy o komfort psychiczny mamy!

Dominiko, bardzo Ci dziękuje za rozmowę, za podzielenie się Waszą wyjątkową historią! Florku, gdy zobaczyłam Twoje zdjęcie na Instagramie, serce mocniej zabiło, a intuicja podpowiadała mi, że jesteś Wojownikiem, nie znając wcześniej Twojej historii! Jesteście Wspaniali! Dziękuję!

O autorze

Joanna Muzykiewicz

Fascynuje mnie praca z niemowlakiem oraz małym dzieckiem. 👶
Chciałabym Ci pokazać, że wspomaganie, a czasem tylko asystowanie jest prostsze niż myślisz, że dziecko nie potrzebuje najdroższych akcesorii czy zabawek, tylko dobrze nacelowanych działań.😎

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Twój koszyk0
Brak produktów w koszyku!
Kontynuuj zakupy
0